KUESHI truskawkowy peeling do ciała
Witam kochani! Troszeczkę mnie tu nie było :) ale sporo się u mnie działo i musiałam się skupić na rzeczach, które były dla mnie najważniejsze. Oczywiście są nadal, ale wszystko sobie poukładałam i zorganizowałam tak, że mam czas również dla siebie i na rzeczy, które lubię robić i sprawiają mi przyjemność. Nie przedłużając wróćmy do bohatera wpisu.
Dzisiaj będzie kolejny wpis o mojej ulubionej hiszpańskiej marce Kueshi. Tym razem jest to peeling do ciała o zapachu truskawkowym. Może nie jestem maniaczką peelingów, ale wiadomo "czasami człowiek musi":). Co do obietnic, to producent zapewnia nas, że peeling ma usuwać martwe komórki naskórka, stymulować proces odnowy komórkowej i chronić naturalną strukturę skóry. Dzięki formule wzbogaconej naturalnymi ekstraktami skóra będzie gładka i miękka i idealnie przygotowana do stosowania balsamów i lotionów.
Produkt jest naturalny, nie zawiera parabenów i nie jest testowany na zwierzętach.
Wcześniej pisałam o emulsji do twarzy i jeżeli ktoś nie czytał to zapraszam tutaj.
Coś ode mnie :
Peeling zapakowany jest w plastikową dość dobrze wykonaną butelkę o pojemności 500 ml. Szata graficzna prezentuje się uroczo i typowo wiosennie. Może dlatego, że kocham truskawki i okres wiosenno-letni. Konsystencja jest dość żelowa i lekka z mikroskopijnymi drobinkami przypominającymi piasek. I tutaj chwila ciszy bo reszta wpisu nie będzie należała do miłych :) Peeling u mnie w ogóle się nie sprawdził i za taką cenę w drogerii dostanę mnóstwo zdecydowanie lepszych produktów. Cena waha się między 40 zł a 60 zł więc czy to dużo czy mało oceńcie sami.
Peeling nakładany na suchą skórę ma idealną przyczepność, ale że ja jestem zwolenniczką używania peelingu na zwilżoną skórę, to bardzo duża ilość produktu po prostu zjeżdża z ciała. Poza tym drobinki są mikroskopijne i średnio poradziły sobie z moją słoniowatą skórą. Nawilżenie było minimalne a sam proces peelingu nie należał do przyjemnych ze względu na chemiczny zapach i drobinki, które dawały dziwne uczucie dyskomfortu. Najgorszym etapem było spłukiwanie peelingu, który jak już się przyczepił do skóry to pozbycie się go graniczyło z cudem. Za każdym razem jak wychodziłam spod prysznica to przy wcieraniu balsamu te zajadłe drobinki wszędzie mi się plątały, a jak już peeling trafił na mój gorszy dzień to pod nosem leciały różne epitety skierowane do produktu. Chociaż to jest rzecz martwa i ma gdzieś co ja gadam to mi ulżyło :)
Co do chemicznego zapachu to utrzymywał się również po spłukaniu. Za taką cenę spodziewałam się pięknego i przede wszystkim naturalnego zapachu truskawek, a tu wielkie chemiczne rozczarowanie (a ponoć produkt jet naturalny). Tym bardziej, że marka Kueshi jest jedną z moich ulubionych marek, ale jak to się mówi- w rodzinie musi być jakaś "czarna owca"
Podsumowując peeling to zdecydowanie już nigdy nie trafi w moje ręce, a jeżeli ktoś z Was go używał to dajcie znać w komentarzach jakie macie z nim doświadczenie.
SKŁAD:
Aqua,Sodium laureth Sulfate, Perlite, AloeBarbadensis Leaf Juice, Acrylates Copolymer, Glycerin, Chamomilla Recutita Flower Extract, Centellaasiatica Extract, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Benzylalcohol, Imidazolidinyl Urea, Parfum, Methylisothiazolinone, Methylchloroisothiazolinone, Sodium Hydroxide, Citric Acid.